Energia atomowa

Projekt budowy elektrowni atomowej wyhamował

Sytuacja 2015-04-01
Budowa pierwszej polskiej siłowni jądrowej opóźni się co najmniej o trzy lata. W rządzie brakuje ośrodka, który weźmie odpowiedzialność za ten projekt.

Kalendarium

19 lutego 2015 r. wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik poinformował w Sejmie, że ukończenie elektrowni atomowej może opóźnić się o trzy lata - do 2027 r.
22 grudnia 2014 r. spółka celowa PGE EJ1 informuje, że chce rozwiązać umowę z WorleyParsons na badania środowiskowe pod budowę elektrowni atomowej
28 stycznia 2014 r. rząd przyjął Polski Program Energetyki Jądrowej

 

Punkty kluczowe

Badania środowiskowe do 2017 r. W grudniu 2014 r. PGE EJ1 wypowiedziało kontrakt z firmą WorleyParsons na badania środowiskowe i lokalizacyjne. Trwa spór o zapłatę za wykonane prace i kary umowne. PGE EJ1 chce sama prowadzić badania, korzystając z podwykonawców australijskiej firmy. WorleyParsons utrzymuje, że inwestor nie zapłacił za dotychczasowe prace i nie ma prawa korzystać ze zgromadzonych danych. Jeżeli firmy nie dojdą do porozumienia, badania trzeba będzie zacząć od nowa. W lutym w Sejmie wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik zapowiedział, że prace zakończą się w 2017 r., a elektrownia zostanie oddana do eksploatacji zapewne w 2027 r., czyli trzy lata później niż zakłada przyjęty harmonogram.

Spotkania z zagranicznymi firmami. Na przełomie lutego i marca PGE EJ1 spotkało się z sześcioma potencjalnymi partnerami, którzy są zainteresowani budową pierwszej polskiej elektrowni jądrowej: faworytem, francuską Arevą, dwiema firmami amerykańsko-japońskimi GE Hitachi i Westinghouse, Koreańczykami z KEPCO i Kanadyjczykami z AECL. Rozmowy dotyczyły ustalenia wzajemnych oczekiwań, zwłaszcza w kwestii finansowania inwestycji i sposobu wyboru wykonawcy. Małą sensację wywołało pojawienie się chińskiej delegacji w MinGosp - według nieoficjalnych informacji Chińczycy rozważają zaangażowanie się w przetarg.

Nadzieja na krótką listę. Trzy najbardziej zaangażowane w projekt firmy - Areva, GE Hitachi i Westinghouse - namawiają PGE EJ1 do preselekcji partnerów i zaproszenia do przetargu nie więcej niż trzech podmiotów. Argumentują, że dokonanie wyboru spośród większej liczby firmy oznacza piętrzenie biurokracji - olbrzymie nakłady na analizę i ocenę złożonych dokumentów. Jednocześnie krótka lista oznaczałaby wyeliminowanie ofert Chińczyków i Koreańczyków. Azjaci są postrzegani przez konkurentów jako zagrożenie - mają łatwy dostęp do finansowania, są też zdecydowanie najtańsi. Tu jednak kończy się francusko-amerykańsko-japoński sojusz.

Postępowanie zintegrowane czy przetarg na technologię. Areva lobbuje za postępowaniem zintegrowanym, czyli połączonym przetargiem na technologię, budowę elektrowni i finansowanie. Francuzi blisko współpracują z EDF i bankami francuskimi, mogą też skorzystać z kredytów francuskiej agencji kredytów eksportowych. Z kolei firmy amerykańsko-japońskie uważają, że polski inwestor powinien najpierw wybrać technologię i wskazać partnera, z którym będzie chciał zbudować elektrownię, a dopiero potem wspólnie z nim pozyskać finansowanie. Decyzja o tym, czy PGE EJ1 zdecyduje się na postępowanie zintegrowane, czy na przetarg na technologię, będzie wskazaniem potencjalnego zwycięzcy.

Lobby węglowe hamuje projekt. Wbrew zapowiedziom PGE EJ1 w tym roku zarząd spółki raczej nie ogłosi przetargu na postępowanie zintegrowane czy dostawcę technologii. To wynik oporu lobby węglowego - przedstawiciele spółek wydobywczych i wytwórczych postrzegają energię atomową jako zagrożenie dla prymatu węgla w polskim miksie energetycznym. Przed wyborami do Sejmu rząd będzie unikał decyzji, która mogłaby zantagonizować związki górnicze i wywołać protesty na Śląsku. W samym PGE cichą wewnętrzną opozycją wobec planów budowy siłowni są przedstawiciele PGE GiEK z Bełchatowa.

Co Dalej

Projekt budowy elektrowni atomowej znalazł się w impasie. Wcześniej zatrzymywały go spory polityczne, teraz w rządzie brakuje tzw. właściciela projektu - osoby z silną pozycją i dostępem pani premier, która pilnowałaby postępów inwestycji. Jeżeli po wyborach nie powstanie ministerstwo energetyki, a kontrolę nad branżą utrzyma MinSkar, to ten resort powinien wziąć odpowiedzialność za inwestycję. Inną możliwością byłoby silne poparcie w KanPrem.